Pazdan pompował Glika, Bielik dał nadzieję. Noty za Słowenię

Pazdan pompował Glika, Bielik dał nadzieję. Noty za Słowenię

Niestety w pełni zasłużenie przegraliśmy w Ljubljanie, byliśmy gorsi od ambitnej i dobrze zorganizowanej Słowenii. Indywidualnie w zasadzie nikt mocniej nie błysnął, więc jako zespół nie istnieliśmy. Nota wyjściowa była dla naszych kadrowiczów szczytem możliwości, a i to udało się jedynie dwóm zawodnikom, z czego jeden wchodził z ławki. Słabiutko, panowie, słabiutko. Noty w skali 1-10, wyjściowa 5.

Łukasz Fabiański (4) – Nie jest to jakiś spektakularny błąd czy kiks na YouTube, ale mógł zrobić znacznie więcej przy drugim golu. Sporar oddał sygnalizowany strzał z ostrego kąta, a Fabiański dostał siatę jak jakiś debiutant. Oprócz tego wszystko było dobrze – dwie bardzo dobre interwencje na przedpolu, dwa odbite strzały Ilicicia. Ale zachowanie przy bramce na 0:2 nie pozwala dać noty wyjściowej.

Tomasz Kędziora (5) – Solidny występ. Na swojej stronie mniej więcej panował nad sytuacją, większych wpadek w tyłach nie miał. W ofensywie w miarę możliwości dość aktywny, choć niewiele z tego wynikało. Takich momentów jak fajny przerzut do Grosickiego na początku meczu było mało.

Michał Pazdan (2) – Wspaniale podpomował nieobecnego Glika. Gdybyśmy nie znali sytuacji klubowej Pazdana, sądzilibyśmy, że od roku siedzi na trybunach. Zagubiony, niepewny, źle się ustawiający i podejmujący nieoptymalne decyzje. Zaczął od prostego błędu w rozegraniu, a później… było już tylko gorzej. Strasznie zawalił drugiego gola, bo i ustawienie było nie takie jak trzeba, ani szybkość reakcji. Stoper Ankaragucu miał duże problemy przy dalekich piłkach, kilka razy brakowało mu zdecydowania, więc rywale go ogrywali. No i przy bramce na 0:1 także mocno maczał palce, bo zupełnie nie ogarniał wydarzeń w swojej strefie.

Jan Bednarek (4) – Również kilka razy interweniował nerwowo i popełniał proste błędy (szczególnie przy wybiciach), ale nie raziły one w oczy aż tak bardzo jak w przypadku Pazdana. W każdym razie zawodnik Southampton swoich notowań na pewno nie zwiększył.

Bartosz Bereszyński (4) – Cały czas w grze, bardzo aktywny w akcjach ofensywnych. Szkoda, że po zmianie stron jego strzał został zablokowany, gdy wbiegł w pole karne. Na tle ogółu nie wypadł najgorzej, choć w normalnych okolicznościach nie mówilibyśmy nawet o solidnym występie.

Piotr Zieliński (3) – Akcji jeden na jeden wygrywał całkiem sporo, raz nawet potrafił minąć trzech rywali przy linii, tyle że w finalnej fazie zagrał za lekko na drugą stronę. I tak wyglądał ten mecz w jego wykonaniu. Niby kiwał, podawał, zmieniał pozycje, ale jak przychodziło co do czego, zawsze czegoś w jego poczynaniach brakowało.

Grzegorz Krychowiak (4) – Obiecująco zaczął, energia go rozpierała, ale później zdziadział. Zdecydowanie za łatwo pozwolił Strunie na zbliżenie się do naszej bramki przy pierwszym golu, licząc jedynie na kolegów. Oddał chyba nasz pierwszy celny strzał. Była to już 70. minuta, co wiele mówi o postawie polskiej ofensywy.

Mateusz Klich (2) – Trzeci współwinny utraty bramki dającej Słoweńcom prowadzenie. Kolejny rozczarowujący występ. Początek jeszcze – jak całej drużyny – nie najgorszy. Z upływem czasu znów irytował. Mało przydatny w destrukcji, jeszcze mniej w kreacji.

Kamil Grosicki (3) – Były dobre momenty. Na początku spotkania wywalczył rzut wolny tuż przed polem karnym. Niedługo po zmianie stron notował ciekawe otwierające podania do Zielińskiego i Bereszyńskiego. Podobnie jednak jak pomocnik Napoli, w tych sytuacjach, w których najbardziej wypadało pokazać jakość, zawodził. Zepsuł wszystkie dobre okazje do dośrodkowania, a kilka razy odpowiednio ustawieni partnerzy czekali tylko, aż ktoś precyzyjnie zaadresuje do nich piłkę. Grosicki strzelił gola, który powinien być uznany w kontekście tego czy podający Lewandowski faulował czy nie faulował, ale uderzał już wyraźnie po gwizdku sędziego, co z pewnością miało spory wpływ na zachowanie przeciwników.

Krzysztof Piątek (2) – Przez większość meczu poza grą. Jedno ciekawsze odegranie do Lewandowskiego.

Robert Lewandowski (3) – Starał się, walczył, szukał gry, ale taki opis uznalibyśmy za wystarczający przy Jacku Góralskim, a nie jednym z najlepszych napastników na świecie. Za mało było jakości w jego poczynaniach.

Krystian Bielik (5) – Zmiana na plus. Potrafił utrzymać się przy piłce pod presją rywala, zagrać nieszablonowo, groźnie strzelić. Dał selekcjonerowi sygnał, że ma ochotę na wyjściowy skład.

Jakub Błaszczykowski (3) – Nic ciekawszego nie zaprezentował. Unikał pojedynków, tylko od razu wrzucał i ani razu nie zrobił tego dobrze.

Dawid Kownacki (bez oceny) – Wszedł i tyle.

Fot. FotoPyk

Najlepsi ci, którzy wcześniej siedzieli na ławce. Noty po Japonii

Często śmiejemy się, że w naszej piłce najlepsi przeważnie są ci, którzy dotąd nie grali lub mieli epizodyczne role. Ale tym razem faktycznie tak było. Najwyższe noty za mecz z Japonią daliśmy Łukaszowi Fabiańskiemu, Kamilowi Glikowi i Rafałowi Kurzawie. Fabiański i Kurzawa wcześniej nie pojawili się na boisku, Glik zaliczył tylko końcówkę z Kolumbią. Może to pójście na łatwiznę, ale… ciekawe, co by było, gdyby jednak to na nich postawił wcześniej Adam Nawałka….

Skala ocen tradycyjnie 1-10. 

Łukasz Fabiański (6) – Już w 1. minucie musiał zachować czujność i dobrze interweniował przy wyjściu na linię pola karnego. Później obronił dwa mocne strzały i najtrudniejsze było za nim. Rywale w kolejnych minutach już go raczej nie zatrudniali. Fabiański musiał jedynie wyłapywać standardy i robił to bardzo pewnie.

Bartosz Bereszyński (5) – Niemrawy początek, pozwolił rywalowi na oddanie mocnego strzału, z którym jednak poradził sobie Fabiański. Z czasem się rozkręcił i coraz chętniej wbiegał na połowę Japończyków. Po jego dośrodkowaniu omal gola głową nie strzelił Grosicki. W drugiej połowie zachowywał solidność, raz też ładnie rozegrał akcję z „Grosikiem”, po której omal do sytuacji nie doszedł Lewandowski.

Jan Bednarek (5) – Doceniamy, że zdobył zwycięską bramkę i dokładnie przerzucał, ale fakty są takie, że na razie więcej z niego pożytku w ofensywie niż defensywie. Fatalnym rozegraniem sprokurował groźną akcję Azjatów przed przerwą, na szczęście nie zakończyli jej celnym uderzeniem. Nie zawsze kontrolował, co się wokół niego dzieje. Oczywiście miał też sporo udanych interwencji i koniec końców na pewno będzie kandydatem do występów w biało-czerwonych barwach na mecze jesienne.

Kamil Glik (6) – Niepewny w pierwszym kwadransie, nawet przy prostym rozegraniu zdarzały się problemy. Jak się już jednak wdrożył, to był Glik na normalnym poziomie. Dobrze się ustawiał, zaliczył kilka kluczowych interwencji, przy których zaprezentował maksymalne poświęcenie.

Artur Jędrzejczyk (5) – Poprawny występ. Niczym zbytnio nie zaimponował, nic wielkiego nie zepsuł. Biorąc pod uwagę jego problemy w Legii, to już naprawdę coś.

Kamil Grosicki (5) – Poza sytuacją bramkową, w pierwszej połowie w zasadzie go nie było, nie mógł się odnaleźć. W drugiej zaczął mieć więcej miejsca i mógł uzbierać nawet trzy asysty. Jedną zabrał sobie sam, niedokładnie dogrywając do Zielińskiego. Potem nie popisał się Lewandowski, a w trzecim przypadku naszego kapitana uprzedził obrońca.

Jacek Góralski (4) – W destrukcji robił swoje, jeździł na dupie, ale chwilami aż się prosiło, żeby jednak rozegrał i wykonał nieco trudniejsze podanie niż do tyłu do najbliższego. Z tym już był problem.

Grzegorz Krychowiak (3) – Znów irytował. Nie imponował w tyłach, zdarzało mu się prokurować nerwowe momenty, w grze do przodu nie miał nic do zaoferowania, ciągle zwalniał. Do tego ryzykownie zachowywał się przy stałych fragmentach dla rywali. Mniej szczęścia i sędzia w końcu podyktowałby rzut karny.

Piotr Zieliński (3) – Dobrze rozprowadził kontrę do Grosickiego, wcześniej mógł liczyć, że skrzydłowy Hull lepiej mu odegra i wypracuje sytuację, ale to w zasadzie tyle z jego „momentów”. Miał teraz pokazać więcej, bo presja mniejsza i nie pokazał. Jasne, niejeden raz partnerzy nie ułatwiali mu zadania pasywnością, jednak bywało i tak, że aż się prosiło, żeby podawał odważniej, a on zwlekał, zwalniał, holował i było po wszystkim. W ogólnym rozrachunku znów rozczarowanie.

Rafał Kurzawa (6) – Grał jak rutyniarz. Żadnych emocji, pewny w swoich poczynaniach. Groźnie dośrodkowywał z rzutów rożnych, asystował Bednarkowi, potrafił podać niekonwencjonalnie w akcji. Często schodził do środka i dobrze to wyglądało. Jego akcje mocno wzrosły.

Robert Lewandowski (2) – Co zrobić, takich mamy piłkarzy w tej kadrze, najwidoczniej na tyle nas stać. Tak mógł sobie pomyśleć Grosicki, gdy „Lewy” marnował jego świetne dogranie. Napastnik Bayernu jeszcze raz nie potwierdził klasy na wielkim turnieju. Sporo psuł i tracił, wina była głównie jego. Jedno świetne przyjęcie i przyspieszenie kontry to za mało, żeby stwierdzić, że zrobił swoje. Mimo wygranej – nie zrobił.

Łukasz Teodorczyk i Sławomir Peszko – bez ocen, grali za krótko.